Marcin Gabor - trener, wizjoner, idealista.
Z naszych informacji wynika, że Pana droga do zawodu trenera piłkarskiego przebiegała dość nietypowo. Proszę zatem opowiedzieć w jaki sposób trafił Pan na ławkę trenerską?
- Faktycznie, jestem najlepszym przykładem, że do zawodu trenera nie wiedzie tylko jedna ścieżka. Najczęściej krąży opinia, jakoby pracą szkoleniową mogła się tylko parać osoba, mająca za sobą mniej lub bardziej udaną karierę piłkarską. Osobiście nie mogę poszczycić się żadną poważną boiskową przeszłością, a przygoda z występami na murawie ograniczyła się do kilku lat funkcjonowania w niższych klasach rozgrywkowych. Wbrew pozorom, to doskonała szkoła życia, ponieważ od najmłodszych lat widziałem tysiące zaniedbań na różnych płaszczyznach, przekonywałem się, jak nie należy grać w piłkę. Z biegiem lat, obserwując futbol na znacznie wyższym poziomie – ku mojej rozpaczy – zauważyłem, iż wiele błędnych stereotypów taktycznych powiela się również w całkowicie odmiennych realiach. To jednak problem całego rodzimego futbolu…
>>> Odwiedź fanpage Marcina Gabora i dołącz do fanów! <<<
Od najmłodszych lat miałem w głowie plan, by związać się z piłką nożną. Zacząłem od dziennikarstwa. Pracowałem na rzecz CANAL+, pisałem do gazet, pełniłem nawet funkcję zastępcy redaktora naczelnego tygodnika "Tylko Piłka", a następnie przeniosłem się do telewizji Sportklub, gdzie spełniłem swoje żurnalistyczne marzenie, czyli komentowanie Bundesligi. Dziennikarstwa nie traktowałem nigdy jako portu docelowego, a raczej widziałem ten etap w kategoriach stacji pośredniej. Z prostej przyczyny – nie chciałem pisać czy opowiadać o piłce, pragnąłem ją współtworzyć. Od zawsze marzyła mi się praca trenera. Tymczasem, po zakończeniu współpracy z mediami pożytkowałem swą wiedzę w roli scouta oraz analityka piłkarskiego, kooperującego z klubami w Polsce i Niemczech. W 2008 roku założyłem pierwszą w Polsce agencję scoutingowo-analityczną ScoutingPRO. Dwa lata później objąłem posadę szkoleniowca i dyrektora sportowego w czwartoligowej wówczas Skrze Częstochowa. A potem zaczęła się ścisła współpraca z człowiekiem, któremu naprawdę wiele zawdzięczam. Mam na myśli trenera Wojciecha Stawowego, z którym znam się już wiele lat. To właśnie ten szkoleniowiec, dla mnie jeden z najlepszych w naszym kraju i jednocześnie jeden z najbardziej niedocenianych, zaprosił mnie do pracy w GKS-ie Katowice oraz Cracovii. Pracujemy razem, ponieważ mamy spójną wizję futbolu, a naszym hasłem przewodnim jest TAKTYKA.
Jak zatem wygląda Wasza praca w Cracovii? Po ubiegłorocznym spadku z Ekstraklasy jesteście blisko powrotu klubu do najwyższej klasy rozgrywkowej, choć walka o awans będzie trwała do ostatniej kolejki.
- Cały sztab szkoleniowy przyszedł do Cracovii tuż po spadku z Ekstraklasy. W bardzo krótkim czasie zawodnicy przejęli wprowadzany styl gry, bazujący na grze ofensywnej, kombinacyjnej, opartej na wymianie pozycji oraz wielu krótkich podań. Nie ma tutaj miejsca na szczegółowy opis strategii i taktyki, ale chcemy grać nowocześnie, mamy na to autorski pomysł, ponieważ jesteśmy przekonani, że proponowana przez nas idea stanowi podwaliny pod uporządkowaną i przemyślaną grę, a także pozytywne wyniki. Postawiliśmy sobie za cel awans do Ekstraklasy i – mimo kilku wpadek w rundzie wiosennej – mocno wierzymy w jego realizację. Mamy naprawdę świetny zespół, złożony z kapitalnych piłkarzy i fantastycznych ludzi. Uważam, że jesteśmy najlepszą drużyną w pierwszej lidze i w końcówce sezonu udowodnimy, iż to właśnie Cracovii należy się awans. Oczywiście, na wszystkie sprawy należy spoglądać szerzej. Bo przecież każda budowa zespołu wymaga czasu, to jest długotrwały proces, w trakcie którego przydarzają się słabsze momenty. Ważne, aby posiadać świadomość postępu, jaki poczynił zespół i doceniać fakt, że dzisiejsza Cracovia prezentuje futbol zorganizowany. A to jest klucz do sukcesu, ponieważ wówczas można eliminować poszczególne mankamenty. Powiem więcej, uważam, że w Ekstraklasie grałoby nam się łatwiej, gdyż odpadłaby przemożna presja, towarzysząca nam od początku rundy wiosennej. Głęboko wierzę, że te słowa znajdą swoje pokrycie w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Warto pamiętać, że zaczęliśmy wdrażać w klubie interesujący projekt. Otóż, w trakcie zimowego okresu przygotowawczego prowadziłem zespół rezerw, przygotowując młodych zawodników do organizacji gry, preferowanej w pierwszej drużynie. Trenerzy juniorów starszych i młodszych także otrzymali instrukcje odnośnie wprowadzenia strategii, tożsamej z najważniejszą drużyną „Pasów”. Organizujemy również wewnętrzne szkolenia taktyczne. Wszystko w celu podnoszenia poziomu sportowego, zaimplementowania jednolitego systemu gry oraz ułatwienia młodym zawodnikom wejścia do dorosłego zespołu. Jak sądzę, nasz projekt jest jednym z nielicznych w kraju i cieszymy się, że na tej płaszczyźnie też poszliśmy kilka kroków do przodu.
Z rozmowy wynika, że zawód trenera to dla Pana nie tylko praca, ale przede wszystkim pasja i pomysł na życie. Dlatego, poza codziennymi obowiązkami w klubie, próbuje Pan popularyzować swoją wizję piłki wśród szerszej publiczności na organizowanych w tym celu warsztatach trenerskich. Z czego wynika ta chęć dzielenia się własnymi pomysłami na szkolenie piłkarzy w Polsce?
Zgodnie z tym, o czym wspominałem wcześniej, w 2008 roku powołałem do życia agencję scoutingowo-analityczną, ScoutingPRO. Dziś owa marka już nie działa na rynku, ale przez trzy lata zrobiliśmy w tych strukturach bardzo dużo dla młodych zawodników, wnikliwie analizując ich grę, wyszukując takich graczy na peryferiach "wielkiej piłki" i umożliwiając im testy w klubach zawodowych. Doskonale wiedząc, że scouting i analiza taktyczna w Polsce są terminami mocno egzotycznymi, postanowiłem metodą małych kroków zmieniać ten stan rzeczy. Niestety, przedstawiciele większości klubów pozostali odporni na wiedzę. Paradoksalnie, w długim okresie działalności miałem więcej klientów-klubów z zagranicy niż z Polski. Otrzymywaliśmy zlecenia obserwacji zawodników, wykonywanej na bazie precyzyjnego arkusza, prowadziłem analizy gry zespołów jako analityk zewnętrzny, ale też służyłem pomocą w kontekście rozpracowywania rywali. Oczywiście, po wejściu w zawód trenera zawiesiłem działalność ScoutingPRO, jednak śmiem twierdzić, że przy zachowaniu ówczesnego harmonijnego rozwoju marki, dziś nasze usługi okazałyby się mocno pożądane.
Nie ukrywam, że moja wizja piłki nożnej różni się diametralnie od 95% osób w Polsce, zainteresowanych lub nawet zajmujących się futbolem. Generalnie niski poziom rodzimej piłki bierze się z fatalnego rozumienia tej dyscypliny, traktowania jej na zasadzie sportu indywidualnego z akcentem zespołowym. A przecież jest dokładnie na odwrót. Przez lata poznałem stereotypowe myślenie i nie waham się użyć stwierdzenia, że dopóki nie drgnie nic w temacie postrzegania futbolu, będziemy tkwić w marazmie. Polskie drużyny w europejskich pucharach niezmiennie będą napotykać granicę niemożności, a piłkarze wyjeżdżający za granicę wracać szybko do kraju. Z wyjątkiem zawodników, którzy wyruszą na podbój Europy za młodu i tam zostaną ukształtowani lub trafią na bardzo cierpliwych trenerów i sami wykażą się determinacją. Najlepszym tego przykładem jest "dortmundzkie trio". Jako że jestem życiowym idealistą, postanowiłem swego czasu zmieniać futbolową świadomość nad Wisłą. Każda przekonana osoba to dla mnie zysk na wagę złota. Stąd – między innymi – pomysł organizowania warsztatów piłkarskich pod hasłem "Piłka nożna – poznaj ją od nowa". Przed nami, w czerwcu, już trzecia edycja. Mam nadzieję, że spotkamy się w Warszawie, Wrocławiu oraz Krakowie. Po poprzednich szkoleniach cieszyłem się niezmiernie, bowiem większość uczestników zmieniała swoje poglądy. A w najgorszym razie, dostawała bodziec do samodzielnych przemyśleń. Lubię podczas warsztatów spotykać się z ludźmi, opowiadać im o piłce według moich zapatrywań, ponieważ wiem, że mamy mnóstwo młodych trenerów, piłkarzy, dziennikarzy, scoutów, czy po prostu kibiców, którym potrzebne jest wskazanie drogi.
Ciągle rejestrujemy kolejne zgłoszenia na czerwcowe warsztaty i liczymy, że zgromadzi się jak największa grupa uczestników. Dlatego zachęcamy do wzięcia udziału w jednym ze szkoleń oraz w kolejnych edycjach.
Na koniec chcielibyśmy zapytać Pana, jako aktywnego trenera młodego pokolenia, jaka jest Pana opinia na temat idei serwisu SPORTFOLIO.pl jako platformy służącej promocji sportowców (nie tylko piłkarzy) oraz wyszukiwania zawodników i zawodniczek, którzy nie mają jeszcze własnych agentów dbających o ich interesy?
- Zapoznałem się z Waszą inicjatywą i bardzo jestem rad, że na polskim rynku powstało takie przedsięwzięcie. Poza granicami kraju podobne projekty święcą triumfy i rekordy odwiedzin. Nie bez przyczyny, ponieważ stworzenie możliwości wszystkim chętnym do wzajemnego kontaktu jest doskonałym pomysłem. Dla młodych piłkarzy lub kandydatów na piłkarzy to szansa na spełnianie swoich marzeń. To również okazja, by nabrać doświadczenia, zderzyć się z niełatwym światem zawodowej piłki. Dla klubów zaś to możliwość wyselekcjonowania grupy zawodników pod kątem obserwacji lub testów. Nie zapominajmy też o najprostszym, lecz bardzo ważnym aspekcie – zarejestrowani użytkownicy mogą zawierać kontakty, wymieniać się uwagami, przeżyciami, pomagać sobie na wiele sposobów. Zresztą, różnych konfiguracji o wartości "win-win" można tu wymieniać bez liku. Popieram działalność portalu "SPORTFOLIO.pl" i na pewno będę trzymał kciuki za Was, ale też za wszystkich zarejestrowanych Użytkowników. Pozdrawiam serdecznie!
Dziękujemy za rozmowę.